autor: JakubB » 07 maja 2016, 0:56
Dyskusja jest po to aby część rodziców, którzy nie wiedzą jaką decyzję podjąć, przedstawić różne za i przeciw. Tu, na forum, może wypowiedzieć się każdy. To nie "zebranie" ze stołem prezydialnym i subwencjami czy innymi urzędowymi motywami w tle. Ja też jestem rodzicem i sam nie wiem co zrobię za rok, choć wiem co zrobiłbym dzisiaj.
Jeśli @Lola wie czy posłać dziecko do szkoły to chwała mu/jej za to! Bez dwóch zdań! Jest jednak część rodziców którzy nie mają pewności co DLA DZIECKA jest lepsze, i być może przeczytają tutaj o argumentach, na które mogli nie wpaść, a które warto wziąć pod uwagę.
Ja osobiście, poznawszy realia (przyznam, że niektóre są dla mnie niezrozumiałe) i stopień niepewności rodziców oraz, co najważniejsze, bardzo, bardzo różne charaktery dzieci, absolutnie nie śmiem namawiać czy zniechęcać kogokolwiek, i tego nie robię. Ja swoje dziecko posłałbym w tym roku po pierwsze kierując się obserwacją rozwoju starszego dziecka, po drugie wszelkimi profitami tego "dziwnego" rocznika (rok "w zapasie", potencjalnie świetnej pozycji w szkole średniej, na studiach, później na rynku pracy) ale mówię o moim dziecku, które znam, o którym coś tam wiem. Nie można tej kwestii generalizować - każde dziecko jest inne. Ale też nie można bagatelizować średniej unijnej i światowej wieku rekrutacji do szkół podstawowych i potencjalnych plusów za lat 10, 15 czy 20.
Z mojego krótkiego wywiadu, o którym pisałem wcześniej, wynika, że za nieposyłaniem dzieci do szkoły przemawiają głównie dwa argumenty: bo standardem w szkole są siedmiolatki, bo dziecko sąsiadów też nie idzie. Oba te argumenty do mnie nie trafiają, bo na 28 Państw w Unii, aż 24 posyła do szkoły sześciolatki (lub 3 Państwa nawet 5 latki), a patrzenie na sąsiadów gdy w grę wchodzi edukacja mojego dziecka, jest moim zdaniem jednak trochę pomyłką. Zdarzyła się i taka opinia, że sześciolatki wymyśliła PO, a teraz PiS naprawia świat - bez komentarza dla żenujących prób upolitycznienia tej kwestii.
Moje najstarsze dziecko kończy 7 lat w październiku. Czyta Kajka i Kokosza i śmieje się z ich dowcipów. Nie, nie wiem czy byłby na tym etapie siedząc w zerówce i, być może, skupiając się na kolorowankach. Dla jednych to niewiele warty szczegół, dla innych krok milowy. Sami decydujecie, sami za swoje decyzje odpowiadacie. Ważne żeby decyzja była samodzielna i świadoma.
Dyskusja jest po to aby część rodziców, którzy nie wiedzą jaką decyzję podjąć, przedstawić różne za i przeciw. Tu, na forum, może wypowiedzieć się każdy. To nie "zebranie" ze stołem prezydialnym i subwencjami czy innymi urzędowymi motywami w tle. Ja też jestem rodzicem i sam nie wiem co zrobię za rok, choć wiem co zrobiłbym dzisiaj.
Jeśli @Lola wie czy posłać dziecko do szkoły to chwała mu/jej za to! Bez dwóch zdań! Jest jednak część rodziców którzy nie mają pewności co DLA DZIECKA jest lepsze, i być może przeczytają tutaj o argumentach, na które mogli nie wpaść, a które warto wziąć pod uwagę.
Ja osobiście, poznawszy realia (przyznam, że niektóre są dla mnie niezrozumiałe) i stopień niepewności rodziców oraz, co najważniejsze, bardzo, bardzo różne charaktery dzieci, absolutnie nie śmiem namawiać czy zniechęcać kogokolwiek, i tego nie robię. Ja swoje dziecko posłałbym w tym roku po pierwsze kierując się obserwacją rozwoju starszego dziecka, po drugie wszelkimi profitami tego "dziwnego" rocznika (rok "w zapasie", potencjalnie świetnej pozycji w szkole średniej, na studiach, później na rynku pracy) ale mówię o moim dziecku, które znam, o którym coś tam wiem. Nie można tej kwestii generalizować - każde dziecko jest inne. Ale też nie można bagatelizować średniej unijnej i światowej wieku rekrutacji do szkół podstawowych i potencjalnych plusów za lat 10, 15 czy 20.
Z mojego krótkiego wywiadu, o którym pisałem wcześniej, wynika, że za nieposyłaniem dzieci do szkoły przemawiają głównie dwa argumenty: bo standardem w szkole są siedmiolatki, bo dziecko sąsiadów też nie idzie. Oba te argumenty do mnie nie trafiają, bo na 28 Państw w Unii, aż 24 posyła do szkoły sześciolatki (lub 3 Państwa nawet 5 latki), a patrzenie na sąsiadów gdy w grę wchodzi edukacja mojego dziecka, jest moim zdaniem jednak trochę pomyłką. Zdarzyła się i taka opinia, że sześciolatki wymyśliła PO, a teraz PiS naprawia świat - bez komentarza dla żenujących prób upolitycznienia tej kwestii.
Moje najstarsze dziecko kończy 7 lat w październiku. Czyta Kajka i Kokosza i śmieje się z ich dowcipów. Nie, nie wiem czy byłby na tym etapie siedząc w zerówce i, być może, skupiając się na kolorowankach. Dla jednych to niewiele warty szczegół, dla innych krok milowy. Sami decydujecie, sami za swoje decyzje odpowiadacie. Ważne żeby decyzja była samodzielna i świadoma.