autor: Sławek » 24 sty 2019, 11:57
Tak to rozumiem. Monopolu na wiedzę i prawdę nie mam. Myślę swoimi kategoriami i staram się postawić w miejscu swoim, sąsiada, Gminy i urzędników.
Władze samorządowe stanęły przed koniecznością dostosowania obowiązujących na terenie gminy przepisów do zmiany ustawy "śmieciowej", która miała wejść w życie na początku 2019. Chodzi ogólnie o rozszerzenie segregacji (więcej różnych "worków") oraz zwiększenie różnicy cenowej między segregowanymi a niesegregowanymi. Właśnie z uwagi na termin uchwała została podjęta. Niestety nikt się nie spodziewał, że jednak ustawy nie zmieniono i można było poczekać. Komentować decydentów z Wiejskiej nawet szkoda. Choć jak dobrze wiemy, przyjęcie ustawy przez Sejm może u nas trwać circa 5 min.
Problem jest wieloraki: co to w ogóle jest segregacja w polskim wydaniu i jak to się ma do Lulkowa; wysokość opłaty; skuteczność poboru należności; ilość mieszkańców; przetarg; jakość odbioru; PSZOK.
Opłata jest wypadkową wszelkich kosztów. Generalnie gmina nie ma na tym zyskać i nie ma na tym stracić. Opłaty powinny starczyć na gospodarkę "śmieciową". Część gmin stosuje taki mechanizm: np. pracownicy zajmujący się tematem finansowani są z podatków a nie z opłat (inaczej: ich płaca nie jest kosztem po stronie gosp. "śmieciowej"). Można tak, czemu nie. Koszt się obniża, opłata może być niższa. Jednak zbilansować będzie trzeba z podatków. A jak z podatków to albo umniejszamy pozostałe wydatki albo podnosimy podatki.
Osobiście uważam, że cały ten system "śmieciowy" jest z gruntu niewydolny i zły. Mam nieodparte wrażenie, że został wprowadzony dla dużych miast, żeby wyrugować konkurencję (kiedyś przed ustawą na terenie naszej gminy śmieci od osób prywatnych odbierało 7 firm, teraz 1, reszta albo padła, albo wygrała przetarg w innej gminie. Ergo - mniejsza konkurencja=wyższe ceny. a to tylko maleńka gmina i kasa rzędu 900 k (obrotu)) oraz podreperować budżet państwa z tytułu opłaty za przywiezienie śmieci na wysypisku. Dla takich małych ośrodków jak my i gminy ościenne to dramat począwszy od braku sortowni. Potem - patrz rok 2018 - nie można się dowiedzieć, jakie są rzeczywiste koszty, co z ewentualnymi zyskami... Lulkowo mimo, że wszystkie gminy się zrzuciły to podlega tylko Gnieznu i wara gminom od rachunków bieżących. Podobnie zresztą w PWIK.
Wzrost opłaty o ponad 20% to ogromny wzrost jednostkowy. To nie ulega dyskusji.
Częstotliwość wywozu - im częściej tym koszty wyższe.
Ludzi mniej? Nie sądzę. Nadal brakuje kilkuset płacących. Okrutna prawda ma dwie odsłony: nie wszyscy płacą (różnica między liczbą mieszkańców a płatnikami opłaty śmieciowej), nie wszyscy wykazują pracowników okresowych (nie mam pojęcia nawet ilu ich jest). Wszyscy, którzy płacimy płacimy również za tych, co produkują śmieci i nie płacą. Gmina nie posiada straży miejskiej, aparatu przymusu choćby po to, by sprawdzić, kto tu rzeczywiście mieszka i płaci, a kto mieszka i nie płaci. Można liczyć na społeczne działania typu: mój sąsiad wynajmuje dom 7 pracownikom zza Buga. Z punktu widzenia portfelowej logiki działanie słuszne, z punktu widzenia budżetu gminy jak najbardziej pożądane, ale z punktu widzenia polskich uwarunkowań historyczno-kulturowych traktowane w kategoriach donosicielstwa.
Ilość śmieci - tony to tony i nie ulegają dyskusji. Nawet jak tyle samo to gdy wzrasta koszt na wysypisku to opłata rośnie.
Jakość segregowania - cóż - każdy musi sam na to sobie odpowiedzieć, a do tego Lulkowo ... jak tam to działa, jak to liczą ....
PSZOK - mam głęboką nadzieję, że uda się w tym roku zrealizować inwestycje. Jak ruszy to będzie można zrobić analizę skuteczności i jakości jego funkcjonowania. Analiza ekonomiczności - zawsze wyjdzie minus. I tego typu decyzje z Wiejskiej wg mnie są nie fair dla mieszkańców małych gmin. Co z tego, że mamy możliwość decydowania o stawkach, o terminach .... jak po prostu nie mamy z czego dołożyć, żeby koszty nie były zbyt dużym obciążeniem dla mieszkańców gminy.
Ze zdumieniem patrzę też na rowy i lasy. Po kiego wyrzucać skoro i tak biorą spod domu śmieci? Efektu ekologicznego przez te kilka lat działania ustawy nie widzę. Pomijam w tym miejscu spalanie w piecach pozornie wysokoenergetycznych produktów.
Śmieci jest coraz więcej. Koszty coraz wyższe. Gdybym widział plusy ekologiczne i ekonomiczne wprowadzenia ustawy śmieciowej to byłbym za nią dwoma rękoma. Ale nie widzę. Twierdzę, że sam lepiej załatwiłbym ekonomicznie i ekologicznie mój własny śmietnik z moją własną umową z odbiorcą. Plastik byłby pozgniatany i pocięty, śmieci przebrane (tzn. wszelkie odpady metalowe np. raz w roku na złom). Każdy lepiej by o to zadbał, bo każdy liczyć umie. Jak wiem za co płacę to mam wpływ na to ile płacę. Jednak tak nie jest. Stwierdzono, że ludzie nie potrafią sami pomyśleć i narzucono przepisy, a ich wykonanie na gminy. Mistrzostwo świata. A jest plus! Z pewnością niektóre gminy uratowała ustawa przed bankructwem, bo zwiększyły się dochody i % zadłużenia zmalał. Ale nie nasza gmina na szczęście.
Sortownia Lulkowo jest dla mnie na razie czarną dziurą w której znika kasa. I będę starał się zrozumieć o co tam chodzi. Czytałem na forum o Lulkowie i skonfrontuję to z tym co się dowiem.
Decydenci w gminie poważnie dyskutowali nad podwyżką, nad problemami z cała gospodarką śmieciową. Można zarzucić, że dyskusja nic nie zmieniła, bo jest podwyżka. Niestety nie mamy maszynki do robienia pieniędzy.
Tak to rozumiem. Monopolu na wiedzę i prawdę nie mam. Myślę swoimi kategoriami i staram się postawić w miejscu swoim, sąsiada, Gminy i urzędników.
Władze samorządowe stanęły przed koniecznością dostosowania obowiązujących na terenie gminy przepisów do zmiany ustawy "śmieciowej", która miała wejść w życie na początku 2019. Chodzi ogólnie o rozszerzenie segregacji (więcej różnych "worków") oraz zwiększenie różnicy cenowej między segregowanymi a niesegregowanymi. Właśnie z uwagi na termin uchwała została podjęta. Niestety nikt się nie spodziewał, że jednak ustawy nie zmieniono i można było poczekać. Komentować decydentów z Wiejskiej nawet szkoda. Choć jak dobrze wiemy, przyjęcie ustawy przez Sejm może u nas trwać circa 5 min.
Problem jest wieloraki: co to w ogóle jest segregacja w polskim wydaniu i jak to się ma do Lulkowa; wysokość opłaty; skuteczność poboru należności; ilość mieszkańców; przetarg; jakość odbioru; PSZOK.
Opłata jest wypadkową wszelkich kosztów. Generalnie gmina nie ma na tym zyskać i nie ma na tym stracić. Opłaty powinny starczyć na gospodarkę "śmieciową". Część gmin stosuje taki mechanizm: np. pracownicy zajmujący się tematem finansowani są z podatków a nie z opłat (inaczej: ich płaca nie jest kosztem po stronie gosp. "śmieciowej"). Można tak, czemu nie. Koszt się obniża, opłata może być niższa. Jednak zbilansować będzie trzeba z podatków. A jak z podatków to albo umniejszamy pozostałe wydatki albo podnosimy podatki.
Osobiście uważam, że cały ten system "śmieciowy" jest z gruntu niewydolny i zły. Mam nieodparte wrażenie, że został wprowadzony dla dużych miast, żeby wyrugować konkurencję (kiedyś przed ustawą na terenie naszej gminy śmieci od osób prywatnych odbierało 7 firm, teraz 1, reszta albo padła, albo wygrała przetarg w innej gminie. Ergo - mniejsza konkurencja=wyższe ceny. a to tylko maleńka gmina i kasa rzędu 900 k (obrotu)) oraz podreperować budżet państwa z tytułu opłaty za przywiezienie śmieci na wysypisku. Dla takich małych ośrodków jak my i gminy ościenne to dramat począwszy od braku sortowni. Potem - patrz rok 2018 - nie można się dowiedzieć, jakie są rzeczywiste koszty, co z ewentualnymi zyskami... Lulkowo mimo, że wszystkie gminy się zrzuciły to podlega tylko Gnieznu i wara gminom od rachunków bieżących. Podobnie zresztą w PWIK.
Wzrost opłaty o ponad 20% to ogromny wzrost jednostkowy. To nie ulega dyskusji.
Częstotliwość wywozu - im częściej tym koszty wyższe.
Ludzi mniej? Nie sądzę. Nadal brakuje kilkuset płacących. Okrutna prawda ma dwie odsłony: nie wszyscy płacą (różnica między liczbą mieszkańców a płatnikami opłaty śmieciowej), nie wszyscy wykazują pracowników okresowych (nie mam pojęcia nawet ilu ich jest). Wszyscy, którzy płacimy płacimy również za tych, co produkują śmieci i nie płacą. Gmina nie posiada straży miejskiej, aparatu przymusu choćby po to, by sprawdzić, kto tu rzeczywiście mieszka i płaci, a kto mieszka i nie płaci. Można liczyć na społeczne działania typu: mój sąsiad wynajmuje dom 7 pracownikom zza Buga. Z punktu widzenia portfelowej logiki działanie słuszne, z punktu widzenia budżetu gminy jak najbardziej pożądane, ale z punktu widzenia polskich uwarunkowań historyczno-kulturowych traktowane w kategoriach donosicielstwa.
Ilość śmieci - tony to tony i nie ulegają dyskusji. Nawet jak tyle samo to gdy wzrasta koszt na wysypisku to opłata rośnie.
Jakość segregowania - cóż - każdy musi sam na to sobie odpowiedzieć, a do tego Lulkowo ... jak tam to działa, jak to liczą ....
PSZOK - mam głęboką nadzieję, że uda się w tym roku zrealizować inwestycje. Jak ruszy to będzie można zrobić analizę skuteczności i jakości jego funkcjonowania. Analiza ekonomiczności - zawsze wyjdzie minus. I tego typu decyzje z Wiejskiej wg mnie są nie fair dla mieszkańców małych gmin. Co z tego, że mamy możliwość decydowania o stawkach, o terminach .... jak po prostu nie mamy z czego dołożyć, żeby koszty nie były zbyt dużym obciążeniem dla mieszkańców gminy.
Ze zdumieniem patrzę też na rowy i lasy. Po kiego wyrzucać skoro i tak biorą spod domu śmieci? Efektu ekologicznego przez te kilka lat działania ustawy nie widzę. Pomijam w tym miejscu spalanie w piecach pozornie wysokoenergetycznych produktów.
Śmieci jest coraz więcej. Koszty coraz wyższe. Gdybym widział plusy ekologiczne i ekonomiczne wprowadzenia ustawy śmieciowej to byłbym za nią dwoma rękoma. Ale nie widzę. Twierdzę, że sam lepiej załatwiłbym ekonomicznie i ekologicznie mój własny śmietnik z moją własną umową z odbiorcą. Plastik byłby pozgniatany i pocięty, śmieci przebrane (tzn. wszelkie odpady metalowe np. raz w roku na złom). Każdy lepiej by o to zadbał, bo każdy liczyć umie. Jak wiem za co płacę to mam wpływ na to ile płacę. Jednak tak nie jest. Stwierdzono, że ludzie nie potrafią sami pomyśleć i narzucono przepisy, a ich wykonanie na gminy. Mistrzostwo świata. A jest plus! Z pewnością niektóre gminy uratowała ustawa przed bankructwem, bo zwiększyły się dochody i % zadłużenia zmalał. Ale nie nasza gmina na szczęście.
Sortownia Lulkowo jest dla mnie na razie czarną dziurą w której znika kasa. I będę starał się zrozumieć o co tam chodzi. Czytałem na forum o Lulkowie i skonfrontuję to z tym co się dowiem.
Decydenci w gminie poważnie dyskutowali nad podwyżką, nad problemami z cała gospodarką śmieciową. Można zarzucić, że dyskusja nic nie zmieniła, bo jest podwyżka. Niestety nie mamy maszynki do robienia pieniędzy.