Kącik poezji

Wszelkie pozostałe, niekoniecznie gminne tematy
Joanna
Posty: 34
Rejestracja: 18 sty 2015, 17:08

Re: Kącik poezji

Post autor: Joanna »

Piękna historia, której scenariusz napisało życie.Łza się w oku kręci.Dzięki za przedruk.To dobry moment, aby zastanowić się nad swoim życiem.Niejednokrotnie dopiero po stracie najbliższej osoby zauważamy jej brak.Doceńmy ich obecność wśród żywych , aby nie żałować gdy nas opuszczą !!!
NT JOP
Stały bywalec
Posty: 1830
Rejestracja: 26 mar 2013, 21:54
Kontakt:

Re: Kącik poezji

Post autor: NT JOP »

mam autoryzacje :-)
zapraszam na:
www.rafałpurol.pl
muzyka: http://rafalpurol.pl/?page_id=277
sł. muz. Rafał Purol

I nieważne, że tak jest, jak jest
Może jutro, może kiedyś, gdzieś
Zmienię się
Bo Ty już chyba nie

I nieważne, że tak jest, jak jest
Zwykli ludzie może są jeszcze gdzieś
Zmienię się
Bo Ty już chyba nie

I nieważne, że tak jest, jak jest
To nadzieja, może kiedyś, może gdzieś
Zmienisz się
Bo ja już chyba nie
--------------------------
sł. muz. Rafał Purol

Cichutko, coraz ciszej
Tylko noc się kołysze
Malutko, coraz mniej mamy czasu
Już niedługo zima

Kakao grzeje ręce
Zegar tyka coraz prędzej
Trzeba wyjść z jesiennych dni

I w śniegu coś zapomnieć
I tą drogą znowu iść
I w ciszy coś napisać
I coś ukryć przed światem
Cichutko, coraz ciszej
--------------------------
sł. muz. Rafał Purol

Kiedy niesiesz w swoich włosach wiatr,
Dookoła Ciebie już tańczy cały świat
Pamięć zapomnianych kroków w oczach masz
No, to tańcz

Tańcz, tańcz, tańcz na stole
Przecież dobrze wiesz, że taką Ciebie wolę
No, to tańcz, tańcz, tańcz kochana
Jeszcze tyle godzin zostało do rana

Kiedy kręcisz się w koło milknie cały świat
A ty biegniesz przed siebie pośród oniemiałych warg
I wodę i ogień w swoich oczach masz
No, to tańcz
-------------------------------------------
Lato w Twoich oczach.

sł., muz. Rafał Purol

Drzwi uchylone, za oknem niebo,
ulica w deszczu się kołysze, tańczy.
W szklance herbata, chyba od wczoraj,
a w radiu ktoś mówi, że zimno i pada.

A w moim sercu ciągle Ty,
a w Twoich oczach ciepłe lato
i znowu w góry muszę iść,
nie poradzisz nic już na to.

Myśli stłoczone, jeszcze do dzisiaj
i ciągle przeczucie, że jutro wstanie świt.
Sennie się robi, bo wczoraj noc długa.
Na jutro planuję parasol i deszcz.
----------------------------------------------

Przy kawie.

sł. muz. Rafał Purol

Białe kartki czarnych myśli
Filiżanka kawy pełna
Gdzieś za oknem tramwaj nudny
Pożegnanie
I do nikąd

Rozerwane strzępy marzeń
Kawy czarnej jeszcze trochę
Zapomniane dawno barwy
Zmatowiałe inne noce
Rozmazane gdzieś spojrzenia

Kawy koniec
-----------------------------------------------
Nieporozumienie.
sł. muz. Rafał Purol

Wziął do ręki ostry nóż
I rozkroił nim chleb
Była jesień już
Za oknem szczekał wściekle pies

Miał czterdzieści parę lat
Na łbie siwy włos
Za sobą drogi szmat
Zachrypnięty trochę głos

Nie dzisiejszy byt
Zaciśnięte mocno kły
Wciąż tylko słyszał krzyk
Przeszywający dni

A ona piękna i zwiewna
Sunęła lekko przez mgły
I tylko w duszy niepewna
I tylko ten martwy krzyk
Przez deszcz
Przez mgły
-------------------------------
Żywioły.

sł. muz. Rafał Purol

Widziałem ogień w środku wielkiej góry,
Widziałem bezlitosny żar
Ogarniał wszystko i zatapiał w sobie

Widziałem ogień, który grzeje dłonie,
Widziałem jego ciepły blask,
Pozwalał przetrwać w czasie skutym lodem

Widziałem wodę spadającą z chmury,
Widziałem morze czarnych łez,
Znikały światy w odmętach szalonych

Widziałem wodę czekającą w studni
Widziałem radość pośród fal
Dawała życie spragnionym w podróży

Widziałem wiatr zrywający dachy
Widziałem wicher nieskończony
Odbierał ostatnią nadzieję żeglarzom

Widziałem wiatr gładzący twarze
Widziałem ciepły letni wiatr
Dotykał delikatnie białych żagli

Ogień, woda, wiatr…
wierszokleta

Re: Kącik poezji

Post autor: wierszokleta »

Szanowni Państwo, zapraszam do naszej zabawy, a niechby tylko do czytania- koniecznie ze zrozumieniem:-). Nie jest dziwne, ze jako poeta poniosłem porażke:-) niemniej jednak powiem: Jakubie pomóż w wierszokleceniu bo poziom zaczął przekraczać dokonania Sergieja Bubki.
Myśle, ze poniżesze strofy kazdego wprawia w dobry nastrój a juz lektura konieczna przed pójsciem na tzw.: balety. Zresztą niech każdy sam znajdzie okreslenie na to co znalazł w tych słowach:-)
PS. Autora nie muszę chyba przedstawiać i szalenie mi miło, ze fachowiec przyłączył sie do naszej zabawy. Wreście ktoś zmienił temat z polityki na bardziej ludzki. Bo temat ten to pępek ludzkości:-). Tak dla jasnosci: wiersz został przez autora nieco ocenzurowany, a to z tego powodu, ze na forum nie ma znaczka: przeznaczone dla osób +18.
miłej zabawy:

Dziurka od klucza
*
Sędzia, co do Wilna wysłał był synowca,
wiódł życie spokojne samotnego wdowca
dzieląc swe radości z siostrą Telimeną.
Troski zaś co były Robaka domeną,
nie były wiadome postronnemu uchu...

Często, jak posągi w świetlicy bez ruchu,
siadali nie bacząc co wokół się dzieje…
czy nocka zapada, czy ranek jaśnieje -
były to zupełnie obojętne sprawy.

Słuchały ich ściany i prastare ławy,
oręż i trofea, po przodkach pamiątki,
i ruskie ikony i rzeźbione świątki.

Czasem też, choć obaj wierni katolicy,
zapraszali Żyda do swojej świetlicy.
Ten, chociaż religię tu swoją hołubił,
czuł się też Polakiem i Litwinów lubił,
ale na Moskala aluzjami juszył.

Kiedy polityczny ktoś temat poruszył,
łatwo było wyczuć sympatie Semity.
Będąc zaś mądrzejszym, od Ciołka, czy Kmity,
dbał, aby szabelki na rapciach wisiały,
ale były ostre…i nie zardzewiały!

Działy się w tej izbie sprawy wielkiej wagi…
Ale i rodzinie, nie szczędząc uwagi,
sędzia z Bernardynem związani sekretem,
służyli tajemnie powziętym dekretem…
Obaj, tu bez kobiet żyli w celibacie.
Dawno też samotnie śpiąc na prostej macie,
pierzyną lub szubą się grzejąc niedźwiedzią,
drżeć już nie musieli przed świętą spowiedzią,
lecz dobrze to znali z lat swojej młodości,
że każda szabelka co za długo pości,
rada by się wyrwać ze swojej pochewki
i, czegoś do rżnięcia…poszukać u dziewki!
Tak bowiem się życie na tym świecie miesza,
że oręż zabija i…dziewki pociesza...
A wielki jest wybór obiektów do cięcia!
Dotyczy to króla i chłopa i księcia,
gdy wąs im się rzadki posypie pod nosem.

Synowiec Tadeusz, nie był już młokosem,
i właśnie nauki zakończył w stolicy…

Stało się marzeniem starego Soplicy,
by gniazdo rodzinne, ciche i spokojne,
napełnić młodością – miało się na wojnę…
która choć mamiła wolnością dla kraju,
wielu też młodzieńców…przeniesie do raju,
nim spełnią tu pierwszy obowiązek męski.
Nikt nie mógł też przecie, wykluczyć i klęski!

Kto wtedy marzenia o Polsce przeniesie,
gdy wojna ostatnich młodzieńców rozniesie?
Były to niektóre spiskowców sekrety
co, sami już starzy, nie chcieli kobiety,
ale dla młodzieńca snuli bujne plany,
bo był to Soplica - i był im kochany!

Wysłano kolaskę po młodego panka.
Pędząc letnią nocką, powrócił tu z ranka,
bo stęsknił się bardzo za domem rodzinnym,
dawno opuszczonym – zali będzie innym?
Dziesięć lat minęło jak opuścił strony.

Łakomy wolności, nauką znużony
marzył o swawoli i o polowaniu,
a także - być może - pierwszym miłowaniu,
którego tak pragnął, jak kosmaty miodu…

Zadziwił go naprzód, świetny stan ogrodu,
który opuszczony w pamięci zachował.
Kto tutaj jarzynę i kwiatki hodował,
sposobiąc rabaty i hołubiąc grządki?
Były to zapewne, kobiece porządki…
nawet nie kobiece, a raczej dziewczęce!
Tak małe nóżęta, noszą małe ręce,
a przecież na piasku, znać stopy krasnala…
Chyba go spłoszyłem – chyłkiem się oddala
pewnie zawstydzony obcego widokiem…

Nie wiele Tadeusz złowił tęsknym okiem,
lecz serce mu dziwny niepokój poruszył.
Przez próg raźno skoczył, na pokoje ruszył,
i znów się zadziwił – był tu pokój panny!
I stroje zobaczył i nieład poranny…
Potem, drzwi się nagle rozwarły szeroko
i nimfę ujrzało, panka wścibskie oko,
co chociaż się wcale z rozmysłem nie gapił,
widokiem ucieszył, i… zarazem - strapił!
Jakkolwiek w zdarzeniu nie czuł własnej winy,
wyczuł w jej spojrzeniu, wyraz – jakby... kpiny!
i niby błysk gromu, ujrzał w wyobraźni,
jak by ją podglądał… kąpiącą się w łaźni!

Strój lekki, przewiewny, okrywał jej wdzięki.
Drobna i ulotna, miała kształt panienki,
bo piersi wyraźnie sukienkę wznosiły…

Choć wszedł tu jak złodziej ... wydał się jej miły,
lecz sama spłoniona po doznanym szoku,
żadnego pospiesznie nie zrobiła kroku
by uciec do wnętrza panieńskiej komnaty.

Czuła, że spotkały, się nagle dwa światy
które, choć nie znane, to przecież nie wrogie,
staną się niedługo… kochane i drogie!...

Przepraszam, że spokój zakłóciłem ranny…
Całkiem bez swej woli na pokój waćpanny
wkroczywszy, brzydkiego nie mając zamiaru…
Otóż, ja nie byłem tutaj od lat paru…
I dziwią mnie mile poczynione zmiany.
Tenże właśnie pokój był kiedyś mi dany,
zanim na nauki ruszyłem do Wilna…
Wiodła mnie tu zatem, wola bardzo silna...
ale to się więcej już nigdy nie zdarzy.
Choć tak grzecznie mówi… o czymś innym marzy!
Ona zaś spłoniwszy dziewicze swe róże,
Myśli, – ależ przychodź! a często! a nuże!
Nie chcąc zaś uchybić panieńskiej godności,
odrzekła mu grzecznie bez kpiny i złości:

Nie mam ja do pana zgoła żadnych żali...
Wiem już, że pan wraca ze świata oddali,
i jawnie niczego nie czyni złośliwie…
Pańskie wyjaśnienia, brzmią bardzo uczciwie,
a jeśli pan kłamie, to na krótką metę…
Sądząc jednak z miny, ceni pan kobietę,
i myślę... że wkrótce się lepiej poznamy,
u mojej cioteczki – Telimeny – damy…
która mnie prowadzi niby własną córkę,
i drzwi przysłoniwszy… spojrzała przez dziurkę!
od klucza co przedtem wyjęła dyskretnie.
Bo chciała zobaczyć, raz jeszcze – sekretnie,
gościa co bezwiednie jej do gustu przypadł.
On zaś, niby Filip, co z konopi wypadł,
stał ciągle pod drzwiami... gapiąc na szczerbinkę,
co z sienią łączyła... panienki kabinkę!

Rad by się pochylił i spojrzał raz jeszcze,
ale się powstrzymał, bo honoru kleszcze,
trzymały go z dala od grzesznej dziureczki
Czarnej i tajemnej, jak dno wielkiej beczki,
co kryje zawartość nie poznanej treści,
lecz zmysły słodyczą wyobraźni pieści...

Panna, co też miała opory przed krokiem,
by sieni zawartość... zbadać tajnym okiem,
uznała, że przecież sień to nie alkowa!
Ktokolwiek za drzwiami pokoju się chowa,
czyni to na swoją wszak odpowiedzialność …

Dziurka, nie najlepszą dawała widzialność,
ale pozwalała uspokoić zmysły.
W miłości zaś dobre są wszelkie pomysły,
co kończą się wielkim i hucznym weselem.

Zosia, nie wiedziała czy ten był jej celem,
lecz badać musiała czy by się nie nadał.

Wyglądał przystojnie i głupio nie gadał...
miał więc spore szanse u roztropnej dziewki,
by mu nie podała… wiadomej polewki!

Pięknym był młodzieńcem i nosił się modnie.
Nogi okrywały mu obcisłe spodnie…
a kędy wznosiły się razem ku górze,
widniał... wielki wzgórek stosowny naturze…
Wprost, od tej dziureczki przez którą patrzyła!

Pani Telimena, gdy Zosię uczyła,
bardzo delikatnie kładła jej do głowy,
czym na przykład byczek… różni się od krowy...
i czemu też służy, płci dwojga różnica…
Żadna to nie była Zosi tajemnica...
Choć idąc za radą swej uczonej ciotki,
nigdy nie zwoliła... dotknąć swojej psotki,
i żadnych nie miała doświadczeń w tym względzie.
Czekała, aż miłość prawdziwa przybędzie…

Zosia, przez dzień cały siedziała u ciotki.
Zwijały tam wełny różnobarwne motki,
i wiodły namiętne damskie opowieści,
o tajnej zapewne i intymnej treści,
oraz o młodzieńcu co ledwo tu wrócił,
już spokój we sercach niewieścich zakłócił.

Choć obie myślały o nim po kryjomu,
zgodnie zaprosiły młodzieńca do domu
Pani Telimeny – wyzwolonej damy.

Ta... rychło mu majtek uchyliła bramy,
choć żadną nie była rywalką dla Zosi.
Gdy niwa dojrzeje, to ktoś ją wykosi...
a trudno o biegłość w tej nie łatwej sztuce…

Tak więc, mądra pani - służyła nauce...
najpierw młodej panny, potem Tadeusza,
wiedząc, że tym wcale zasad nie narusza
bo miała tu swoje tajemne sposoby,
by ćwicząc młodziana, nie przyjąć ozdoby,
co rychło zakwili i raczkować zacznie…

Zosia przyglądała się swej cioci bacznie,
lecz żadnych nie czuła powodów do trwogi.

Tadeusz tym czasem stał się jej tak drogi,
jak książę co czasem w marzeniach przychodzi…
I on ją pokochał i byli tak młodzi,
że nikt się już zgoła nie dziwił w zaścianku,
gdy razem w altance siadali przy ganku,
czekając aż nocka ich ciemna przykryje.
Tadeusz ją wtedy obłapiał za szyję,
i szeptał cichutko słówka miłe uchu.
Ręką zaś swobodną… błądził gdzieś po brzuchu
Panny, co wzbraniała wyruszyć mu niżej.
Albo, na wycieczkę, się udać powyżej…

Pani Telimena wiedząc już dowodnie,
co kryją panicza nowomodne spodnie...
nie chcąc na przeszkodzie stać swej wychowanki,
ruszyła odwiedzić petersburskie banki,
gdzie miała kredyty i liczne udziały.
Prawdę powiedziawszy, to był powód mały...
ale że kochała szczerze swą niebogę,
nie chcąc być przeszkodą - wyruszyła w drogę.
Tadeusz, choć stracił obiekt namiętności,
nie miał do kochanki ni drobiny złości
wiedząc, że czyniła co przecież musiała.
Szczerze mu raz jeszcze na polance dała
i rzekła stanowczo – to koniec mój bracie!
Teraz, do mej Zosi należą twe gacie!
i biada ci jeśli skrzywdzisz biedne dziecko…
Wiedz, że śmierć ci zadam, boleśnie, zdradziecko,
choćbyś się i w piekle ukrył mój wojaku!
Na torbie cię grzesznej powieszę na haku,
obok zaś zadynda przedmiot twojej zdrady.
Wszak jesteś szlachcicem, słowo – nie układy!
że Zosi jedynej przekażesz te sztuki,
których cię uczyłam, gdy brałeś nauki!

Choć młodzian nie widział zaklęć tych potrzeby,
to pragnął by Zosia, co nie co, no żeby…
i uznał że musi już śmielej wystąpić,
bo ona mu nigdy... nie przestanie skąpić!

Choć mylił się wielce co do jej intencji,
to nie chciał być chamem w swojej ingerencji,
bo takie zasady są ochrony cnoty,
że choć każda panna pełna jest ochoty...
bardzo się miłośnik jej musi natrudzić,
by wszelkie hamulce i lęki ostudzić,
nim wreszcie osiągnie cel swego działania,
i obaj poznają... rozkosze kochania…

Kiedy znów dziewicę wywiódł do altanki,
ręką ją otoczył od przeciwnej flanki,
aby mu nie mogła powiększać dystansu
gdy będzie już śmielej, dążył do awansu.
Wiedząc, że najpilniej się broni świątyni,
podąża ku górze – głupstw zbędnych nie czyni
i opór słabnący delikatnie łamie,
aż, pierś na serduszku… obnażył swej damie!
Krągłą niby owoc dorodnej jabłoni.
A wielką jak melon, co ukryty w dłoni,
swawoląc figlarnie swej potęgi skutkiem,
zakwitł mu przed okiem… różowiutkim sutkiem.
Panna dyszy szybko i oczka przymyka,
lecz przecież już chłopcu… nigdzie nie umyka
rada, że się wreszcie ono dzieło stało,
co prędzej czy później, stać przecież musiało!
A czując lecące gdzieś ku biodrom dreszcze,
szepnęła mu czule… jak dobrze…ach!.. jeszcze…
Kiedy on języczkiem pieścił sutków rogi,
ona mu szeroko rozłożyła nogi,
by bramę uchylić do swojej świątyni,
jak by nie wiedziała, co zgoła tu czyni…
On wtedy ująwszy szatek jedwab miękki,
jął spiesznie rozchylać falbany sukienki,
dążąc gdzie majteczki supełkiem upięte,
chroniły to miejsce, święte i nie tknięte…

Wtem, grom się przewalił po niebieskim skłonie.

Drogi Tadeuszu! Pozostaw to żonie,
którą - mam nadzieję - twą będę po ślubie.
Ja również cię pragnę i kocham i lubię,
ale nawet niebo ostrzega nas grzmotem,
byśmy nie grzeszyli, jak pieski pod płotem!
Zaczekaj wesela co niedługo będzie.
Wtedy, będę twoją i tutaj, i wszędzie...
Sz. K.
13.08.2012r.
Szczepan
Prawdziwy forumowicz
Posty: 128
Rejestracja: 02 mar 2015, 18:47

Re: Kącik poezji

Post autor: Szczepan »

Las i los pioniera

Na przydrożnym wzgórku, suchym i jałowym
zakryte bzów dzikich baldachem liliowym
śród bluszczów i fiołków, dzwonków przebiśniegu
stanęła historia w swym szalonym biegu...
Górą samoloty śmigają jak ptaki
Obok, ciężarówki taszczą ciężkie paki
rolnik srebrnym pługiem skrawek ziemi łechce...
Tu cisza i spokój - nikt tej ziemi nie chce?
Nie ma takiej ziemi którą Bóg odrzucił!
To człowiek stąd uciekł! Uciekł - i nie wrócił
gdzie kości praszczura zostały na wieki.

Poczyniono długi... zapłacono czeki...

Nim wiosna zaciągnie swe barwne firanki
ujrzysz śród ruiny, ścieżynki i ganki…
Wymarłe zaułki, nie żywe ulice
i płyty z piaskowca – mówiące tablice...
Obce tu napisy, nie nasza to mowa
obce tobie dźwięki, dziwne jakieś słowa...

Tyle się ostało, pomniki, pamiątki...
Kamienie u góry, pod kamieniem - szczątki...
Nie będę was sądził! - nie znałem was przecie...
Szukaliście chleba, tu - na obcym świecie
gdzie ziemi bynajmniej nie było na zbyciu.
Owszem, ona spała, śród puszczy, w poszyciu
Piaszczysta i licha od czasu potopu.
Las jeno rodziła – na co knieja chłopu?

Ile trzeba siły, ile trzeba znoju
ile wytrwałości, talentu, spokoju
by pierwszy kęs chleba zrodziła macocha...

Nie znali ciągnika - koń, krówka i socha
i lata mordęgi, biedy, wegetacji...

Zwycięstwo? Czy klęska? - Bóg nie przyznał racji...
Pionierów przyjęła ziemia którą darli.
Nie znając przyszłości - szczęśliwi pomarli
i tutaj zostaną po najdalsze czasy
słuchając jak szumią... wracające lasy...


Sz. K. .
2.03.1998r.

Cmentarz ewangelicki - Rakowo
Szczepan
Prawdziwy forumowicz
Posty: 128
Rejestracja: 02 mar 2015, 18:47

Re: Kącik poezji

Post autor: Szczepan »

Szkwał

Szumem się objawił – piekielnym chichotem,
diabelskich zastępów spuszczonych ze smyczy...
Widziałem konary upojone lotem
i drzewo ugięte, jak krępy kark byczy
gdy grzbiet obciążony pręży niby trzcina
i jęki wydaje jak pieszczona kosa...
a wiatr je ku wrotom Hadesu nagina,
kędy jest siłownia miechów Hefajstosa!
On gromów wiązanki i puklerze bogów,
wykuwa na kuźni w palenisku Etny,
zdobne w ostre szpice zakręconych rogów
i cudny ornament, piękny, acz dyskretny,
kładzie na piorunów jadowite soki...
Swawolą bogowie upici nektarem,
zerkając zalotnie na boginek loki,
czy któraś uraczy kogoś swoim darem -
bo, Zeus znużony... przysnął po małmazji.
A dziki Boreasz rozpalił swe hucie
i dmuchnął z Europy ku bezkresom Azji,
topiąc biedną Gaję - w lamentach i smucie!..
Chwilę się zawahał na zaporze lasu,
ale już się zwalił na konarów ścianę,
i pośród łoskotu, trzasku i hałasu,
zmienił bujną knieję w roztrzęsioną pianę!
Teraz, wiotkie blachy i dachówki lite,
niby chmara wróbli na widok krogulca,
mignęły dziadostwa popiołem spowite,
z roztrzaskanych dachów i kurzu budulca.
We wioskę uderzył! - według scenariusza...
szyjąc równym ściegiem szalejącej trąby.
Jednych w pył roznosi, drugich nie narusza,
niby cios zrzuconej precyzyjnie bomby!
Lecą ku niebiosom przekleństwa i prośby,
kędy w dzikim szale swawolą tytani,
kogo jednak wzruszą, lamenty i groźby,
gdy Ojciec uśpiony - a wszyscy… pijani!
Walą kule gradu po Olimpu dachach,
tłukąc roztruchany i miski pieczeni -
mieszają się z sobą smrody po zapachach,
w totalnym chaosie jak w teatrze cieni.
Wtem, szef obudzony za harpun swój łapie
i miota pioruny w wystraszone bogi,
jeszcze śle przekleństwa, i targa i sapie,
ale już nastaje pokój wszystkim drogi...

Sz. K..
15.09.2009r.
Szczepan
Prawdziwy forumowicz
Posty: 128
Rejestracja: 02 mar 2015, 18:47

Re: Kącik poezji

Post autor: Szczepan »

Ona i on

Była gospodarza wykładnią potęgi...
Dziś, nikt jej nie ceni, nie chcą niedołęgi!
Skrzypi zadziwiona i o pomstę woła...
To ja, żywicielka! Ja wasza stodoła!
Gdzie pan mój? Gdzie snopy? Gdzie myszy tuczone?
Gdzie cepy warczące, gdzie sianko suszone...
Ach, co mi tam snopy i luba woń sianka!
Wypadły mi wrota! Drży zachodnia ścianka
Szarpana wściekłymi harcami wichury.
Zabrano mi dumę... na kształt mokrej kury
Stoję zagubiona, śród pokrzywy lasu.
Nie wiele staruszko, nam zostało czasu...
Szepnął krzywy kasztan tuląc do rudery.
Nie trza tobie snopów, ani mi siekiery...
Zmieniły się rzeczy, wypełnił się czas.
Nie trzeba już ciebie, nie trzeba już nas...
Jakże to być może!? Skąd wieści tak dziwne?
Szydzisz, czy pytanie zadajesz naiwne?
Nie wiesz że kombajny koszą dzisiaj łany?
Minął już nasz światek, miły, ukochany...
Pamiętam, jak cepy biły twe klepisko!
Jak woły w kieracie, łby dźwigały nisko
Kiedy młody panicz młocarnię tu wstawił
I cepy pradziada, zajęcia pozbawił...
Pamiętam panicza! Krzyknęła stodółka.
Wspominam maszyny wirujące kółka
Które sam widziałeś przez wrota otwarte...
Były przecież chwile... gdy były zawarte!
Od środka je panicz podpierał kłonicą
Bawiąc się panienki nie jednej spódnicą
Do czasu, aż szmaty kręcąc piruety
Odsłaniały wdzięki, panny czy kobiety
Która, niby broniąc honoru swej cnoty...
Leciała na siano, od tyłu, przez płoty
By nie dać powodu do zazdrości chłopcu
Co czekał gdzieś na nią, na granicznym kopcu
Nie mając dostępu, na pańskie podwórze...
Gospodarz rwie zawsze najpiękniejsze róże!
Te które przekwitną, owocują głogiem...
Kto nie miał stodoły - ratował się stogiem.
Wiem, - bo będąc malcem, wyrosłem śród łanów.
Więcej ci tam chłopów, niż zamożnych panów...
Tak było, nim twoim zostałem sąsiadem.
Dziś ty babuleńką, ja dziś starym dziadem
I kiedy padniemy tu kiedyś na siebie
To ani ty do mnie, ani ja do ciebie
Nie będziem już mieli przytulić się siły
Zegnaj moja miła... żegnaj mi mój miły...
Zadrżały konary i resztki poszycia.
Runęli w pokrzywy... odeszli od życia....



Rakowo 15.05.1999r.
Sz.K.
Szczepan
Prawdziwy forumowicz
Posty: 128
Rejestracja: 02 mar 2015, 18:47

Re: Kącik poezji

Post autor: Szczepan »

Sonet XXXII - Czar


Pod olchy zbudzone pierwszym ciepła tchnieniem,
ku miękkim dywanom podmokłego mszaru,
opadł zmierzch niewczesny rozstrzelanym cieniem,
gdzie człowiek z kamienia oczekuje czaru...

Cały zatopiony we wiosenną ciszę,
okiem ku ostatnim wylatuje zorzom,
kędy strumyk lasu tnie rozdartą niszę,
sunąc ku wolności - jeziorom i morzom...

Wzrokiem wytężonym błądzi po bezkresie,
niebiańskiej kopuły zasnutej chmur pierzem
i szepty filtruje płynące po lesie,

by złowić ten jeden co leci przed zwierzem...
To słonka chrapaniem ucho człeka pieści
i kusi swym gwizdem… płochy stan niewieści.

12.03.2013 r.
Sz. K.
Szczepan
Prawdziwy forumowicz
Posty: 128
Rejestracja: 02 mar 2015, 18:47

Re: Kącik poezji

Post autor: Szczepan »

Witam Państwa. Zapraszam do czytania moich wierszy, znajdziecie tutaj Państwo utwory mądre, głupie i takie sobie, ew. proszę o preferencje, postaram się dostosować, bo repertuar jest szeroki. Pozdrawiam serdecznie Sz. K.
Szczepan
Prawdziwy forumowicz
Posty: 128
Rejestracja: 02 mar 2015, 18:47

Re: Kącik poezji

Post autor: Szczepan »

Wszystkim Paniom, z okazji zbliżającego się Święta Kobiet, składam najlepsze życzenia i zapraszam do przeczytania specjalnie dla Nich napisanego sonetu. Inne wiersze - nie koniecznie poważne, w Kąciku poezji. Sz. K.

Sonet LXXIV - Kobieto...

"Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!"
ze żebra Adama stworzona w Edenie.
Ty, która nić życia zaczepiasz jak Kloto,
by owoc miłości zamienić w istnienie...

Jak cnoty twe sławić bez cienia obłudy,
gdy jesteś pragnieniem dla męskiej połowy.
Twe stroje paradne obiecują cudy
i żadne cię pióro nie opisze słowy...

Muszlo perłopławu klejnoty rodząca,
które świat zabiera na życia zagadki...
Tyś zawsze jedyna, ty kochasz do końca,

bo jedno jest tylko serce swojej matki...
Dziś, ósmego marca całuję Twą dłoń
i laur wdzięczności swej składam na skroń...

8.03.2015r.
Sz. K.
NT JOP
Stały bywalec
Posty: 1830
Rejestracja: 26 mar 2013, 21:54
Kontakt:

Re: Kącik poezji

Post autor: NT JOP »

Panie Szczepanie
przygotowuje projekt sciezki dydatktyczno sportowej w ramach starania sie o dofinansowanie z projektu Pięknieje Wielkopolska Wieś. Częścia tej ścieżki będzie Stara Droga (faktycznie to stara droga polna, jeszcze w I poł 20 w jedyna do Rakowa) która dziele na dwie czesci (akurat naturalnie sie dzieli bo skreca pod kątem 90 st): na Aleje Dębową i Drogę Wierzbową. Kiedyś Rakowo nazywalo się Rakowo Wierzbowe, przed Olendrami. Chce to "uwidocznić" i dlatego planem jest obsadzenie 10 gatunkami wierzby Starej Drogi. Dodatkowo ustawic tam elementy do zabaw sportowych. Przy kazdej wierzbie krótka informacja o biotopie, znaczeniu przyrodniczo-gospodarczym np.: roslina miodna, glowacenie, siedlisko ptaków i owadów etc. Dodatkwo planujemy 3 tablice z rysem historycznym: Rakowo Wierzbowe, Rakowo Olenderskie, Rakowo.

Moze, znalazłby Pan jakies ciekawe strofy dotyczaca Rakowa, wierzb... wiem, ze Pan ma... Gdyby zechciał Pan uzyczyć talentu na opatrzenie słowem prostych tablic by tchnąc w nie nieco ducha.. Bylibyśmy zobowiazani
zapraszam na temat:
viewtopic.php?f=4&t=170
w forach sołeckich lub tutaj
Problem taki, ze do 25.03 musze tablice miec przygotowane, pod kątem "tekstowym"
ODPOWIEDZ