Jak się pali, to się wali!

Wszelkie pozostałe, niekoniecznie gminne tematy
Szczepan
Prawdziwy forumowicz
Posty: 128
Rejestracja: 02 mar 2015, 18:47

Jak się pali, to się wali!

Post autor: Szczepan »

Jak się pali... to się wali!

Na kwartał hrabina żegnała się z hrabią,
przejmując nad wszystkim, kuratelę babią
bo chociaż miał synów – bękartów bez liku,
małżeństwo nie dało mu tego wyniku...
Teraz przy nadziei znów była hrabina
obiecując panu, że będzie miał syna,
jeśli gdzieś wyjedzie i spokój jej da.
Mówiąc między nami - sposoby są dwa.
Tyle hożych chłopek dźwiga duże brzuchy...
dworska akuszerka obsłuży dziewuchy
a synek, gdy będzie... to zawsze „hrabiowski”!
Że matka prostaczka? to już dopust boski!
Gdy hrabia odwiedzał paryskie kasyna,
wróciła do domu córeczka Grażyna,
najstarsza hrabiostwa, pierworodna córa.
Twarz miała zapadłą - brzuch przecież jak góra
dawno już wyprzedził, najdalszy szpic brody.
Przybyło jej ciała – ubyło urody
I wiedzy przybyło... no może nie tej.
Boże, w swej opiece młode panny miej,
kiedy po nauki, ruszają na światy.
Nie wiem, jak to dzisiaj – tak było przed laty...
Hrabia o tym wszystkim nie miał i pojęcia,
że zanim powróci, już będzie miał zięcia
Murzyna, co imię miał szatańskie – Kali
i wielkie królestwo... w afrykańskiej dali.
Miał na to dowody pisane bambusem.
Wyróżniał się jeszcze... olbrzymim fallusem
nie było tu przeto wcale mezaliansu.
Król choć afrykański, to dowód awansu!
Pan hrabia wojaże swe nieco przeciągnął...
Ale gdy podszewkę już tylko wyciągnął,
gdzie kiedyś talary, brzęczały mu lube
uznał, że to sygnał, zwiastujący zgubę
i nagle zatęsknił za ojczystym krajem,
co w nędzy obliczu jawił mu się rajem,
choć wczoraj kołtuńską prowincją go zwał.
Cóż nockę ostatnią pod chmurką już spał...
Zastawił ostatni rodowy sygnecik,
kupił dla małżonki gustowny bukiecik
i małą wyprawkę dla swojego synka.
Kuferek wyglądał niby katarynka,
korbki tylko brakło maleńkiej skrzyneczce.
Prawdę powiedziawszy – pomieścił by w teczce!
Czy jednak pan hrabia mógł z torbami wrócić?
Tego dyshonoru, nie mógł by już zrzucić!
Najął ordynansa, Chińczyka – kulisa
taki mało zjada – starczy ryżu misa
i wody kropelka, co wszędzie dostanie.
Mamy dobry prowiant – nie pomrzemy panie!
Dni parę minęło, nim ujrzał swe kopce.
Graniczne, rodowe, choć zda mu się – obce
po paru miesiącach miejskiego żywota.
Rzecz to naturalna, przecież nie dziwota!
Witam Jaśnie Pana! Skłonił mu się strzelec,
jak tyka chmielowa, wyśmięgły chudzielec,
co jednak tajniki, znał całego lasu.
Witaj mi Hubercie! – spory kawał czasu
Minął, kiedy swoje opuściłem strony...
Co słychać na dworze, Jaśnie Pani żony.
Pieska przejechali! Najlepszego harta!
Cała ta sikawka... i tyle nie warta...
Jaka znów sikawka? Co pleciesz od rzeczy!?
Ależ Jaśnie Panie! Nikt tu nie zaprzeczy
że to straż pożarna zabiła Nerusia!
Wszyscy o tym wiedzą! Nie trzeba kapusia!
Po co fajermanów wzywano do dworu?
Bo było wesele... ale bez honoru...
A kto się tu żenił? Nic mi nie wiadomo!
Panienka Skórzewska – Grażynka de domo...
teraz na „Kalicję” przechrzcili ją kmiecie,
bo mąż jako Kali, jest znany na świecie...
A skórę ma czarną, jak odyniec tęgi,
choć raczej wrażenie... robi niedołęgi!
Więc zięcia murzyna mam w domu? O rany!
Mówiąc szczerą prawdę... to zięć jest nieznany
bo wnuczek się biały, jak śnieżek urodził...
Nie sądzę, że Kali to dzieciątko spłodził...
O jasna cholera... a po co strażaki?
No... ślub jaśnie panny dał przyczynek taki,
Aby dla fasonu puszczać fajerwerki.
Skutkiem złego wiatru, czy zwykłej fuszerki
spadła jedna raca, na dom akuszerki...
Spłonęła kobieta i cztery seterki,
które Jaśnie Pan jej kiedyś podarował.
Trzy padły od razu, jeden pochorował
ale widać tęskno mu było do pani
i nie ma już piesków, ani starej niani...
A jak to się stało, że Neruś tam padł?
Przecież dwór od baby dzielił spory sad!
Baba Jaśnie Panie miała jakieś proszki...
Wiem, bo dym nie pachniał, był bury i gorzki
i takie jęzory ogniste wywalał,
że nawet... obory, odległe pospalał!
Obory pospalał!? Toć bliżej stodoły!
To wszystko szlag trafił! I konie i woły...
A pałac!? Jak pałac? Czy stoi mi jeszcze?
Stoi wywalony, jak zajęcze trzeszcze! (j. łow. - oczy)
Puste oczodoły po oknach zostały....
gdy dach mu uleciał, wydaje się mały!
A Pani Skórzewska, de domo Radziwił?
Bóg jej błogosławił... ale los nie zdziwił...
Pięć nowych posagów trzeba będzie zbierać!
Pięć córek nowiutkich nakarmić, ubierać...
Licząc tę dwunastkę ich starszych siostrzyczek,
będzie to naprawdę, trudny majstersztyczek!
Ty durniu prawdziwy! To mówisz na koniec?!
JAM JEST WOLNY STRZELEC, a nie pański goniec!




Sz.K.

16.05.1999.