Ogólnie...
: 23 mar 2015, 0:23
UPADEK KONCEPCJI PAŃSTWA OBYWATELSKIEGO NA PRZYKŁADZIE POLSKI
20 MARCA 2015
Prasa w zdumieniu skonstatowała, iż zaledwie 1/3 polaków chciałaby bronić swojej ojczyzny. Politycy oddali się natychmiast energicznej propagandzie naszych narodowych wartości, a media unurzały się w rozpaczy nad upadkiem, naszego tradycyjnego, przecież patriotyzmu.
Tymczasem nie ma się, czemu aż tak dziwić. Zdarzenie, jakiego jesteśmy świadkami jest przecież wypadkową całego szeregu poczynań i ciężkiej pracy, jaką włożono w to, aby uzyskać taki efekt. Brały w niej udział te same siły, które teraz z takim zaskoczeniem przyglądają się wynikom własnego wysiłku. Świadczy to nie tylko o ich głupocie, ale przede wszystkim o kompletnej samo wystarczającej i niereformowalnej pysze. Wynik, w którym dwie trzecie społeczeństwa okazuje niezainteresowanie własnym krajem, jest pochodną ślepoty elit oraz ich zadufania w sobie. Politycy, urzędnicy, media a nawet ludzie kultury i sztuki stworzyli coś w rodzaj świata „wsobnego”.
Świat wsobny, jest formą istnienia, w której petryfikują się schematy i system zależności, kosztem otoczenia. Świat ten nie mógłby istnieć samodzielnie i zawsze ma charakter pasożytniczy. Jest jedną z najuciążliwszych form wynaturzenia społecznego, prowadzącą do degeneracji społeczeństwa jego sił witalnych oraz dynamiki gospodarczej.
Każda z wymienionych grup jest utrzymywana przez społeczeństwo i każda manifestuje bardzo głośno swoją społeczną misję, aby uzasadnić swoje dochody. Dochody te zresztą znacznie odbiegają od średniej krajowej, ponieważ w rozumieniu tej grupy są potwierdzeniem jej niezbywalnego prawa do reprezentatywnej roli w społeczeństwie.
W normalnie działających społeczeństwach, przebieg relacji społecznych zapewnia przemieszczanie się najbardziej zaangażowanych członków społeczeństwa do grup o wyższym statusie społecznym. Awans ten zapewnia wzrost potencjału elit, oraz przewietrzenie skostniałych struktur. Daje również możliwość dalszego rozwoju społecznego grupom, które walczą o swoje nowe przestrzenie społeczne, socjalne i gospodarcze. W ramach takiej struktury, istnieje zakładana równowaga pomiędzy bogatą i biedną częścią społeczeństwa a droga do awansu jest uzależniona głównie od osobowości, wytrwałości i zaangażowania. Przy stałym, przewidywalnym, czyli niezmniejszającym się wskaźniku urodzeń, grupa ludzi dążących do zmiany statusu, jest siłą napędową społeczeństwa i daje mu energetyczny zapas sił do utrzymywania poziomu średniej dobrobytu społecznego.
W innej sytuacji dochodzi do kompresji potrzeb i następują konieczne zmiany. Zmiany te zachodzą w oparciu o, dwie jakości: jedną są demokratyczne wybory, lub jeśli to niemożliwe, rewolucja. Jeśli system jest drożny zmiany zachodzą w sposób naturalny, na zasadzie wymiany pokoleń, jeśli nie jest drożny, konieczne są rozwiązania z zakresu drastycznych. Zmiany można zatrzymać stosują kilka znanych chwytów. Z najbardziej popularnych, to terror ideowy w tym religijny i ekonomiczny, wywołanie wojny, oraz emigracja. W Polsce skorzystano z tego ostatniego rozwiązania, powstrzymując presję społeczną. Rozwiązanie to pozwoliło się wykrystalizować naszej swoistej oligarchii i nie dopuścić do rozwoju społeczeństwa w pełni obywatelskiego, nie powstrzymało natomiast degeneracji społeczeństwa, jako takiego.
Wciąż obniżający się wskaźnik urodzeń, wzrastająca emigracja oraz zapaść w strefach żywotnie decydujących o stabilności społeczeństwa dziedzinach jak sądownictwo, lecznictwo, ubezpieczenia czy edukacja są oczywistymi dowodami na bezradność elit a także braku ich zaangażowania w losy kraju. Elementy te szczególnie mocno kontrastują w sytuacji poczucia zagrożenia tworzącego się tuż u granic naszego państwa i jestem głęboko przekonany, iż nasi potencjalni przeciwnicy mają ich pełną świadomość.
Upadek koncepcji państwa obywatelskiego na przykładzie Polski
Dlaczego państwo obywatelskie poniosło klęskę w naszym kraju?
Z kilku powodów, a pierwszym z nich jest brak jakichkolwiek doświadczeń w tym względzie, tak społecznych jak i w zakresie zarządzania państwem. Państwo stało się elementem przetargu wewnętrznie niespójnych koncepcji kilku grup dążących do podniesienia ciężaru władzy. Postulatywny charakter niektórych wystąpień, w ramach, których zapowiadano powstanie takiego państwa, w ostatecznym rozrachunku okazał się tylko działaniem reklamowym, sprowadzającym się do kojarzenia postawy obywatelskiej, jako aktywności w ramach honorowego dawstwa krwi, obrony różnorodnych mniejszości lub też nie deptania trawników. Nie ma to nic wspólnego z naturalnymi tendencjami, jakie miały miejsce tuż po przewrocie solidarnościowym, zostały one stłumione lub też zastąpione fasadowymi działaniami typu – rzecznik praw obywatelskich i tym podobne.
Państwo stało się areną rozgrywki pomiędzy kilkoma środowiskami, których skład został ostatecznie ustalony w trakcie negocjacji po przewrocie solidarnościowym i nie podlega to zmianie. Jest to konglomerat interesów i interesików grup wpływów wywodzących się z Polski post sowieckiej oraz nuworyszów dążących do ustabilizowania swojej pozycji ekonomicznej i spełnienia egoistycznych ambicji dołączenia do establishmentu w imię pochodzenia, wykształcenia lub bardziej czy mniej przypisywanych sobie zasług. Ambicje tychże środowisk mają wymiar jednakże niełączący się ze wskaźnikiem dochodu narodowego, lecz z wyobrażonym poziomem życia elit Europejskich, co tłumaczy ich zachłanność i bezpruderyjny stosunek do takich wartości jak kłamstwo, kradzież, oszustwo czy też egoizm. Co więcej, permanentnie stosowany chwyt podwójnej moralności, w której jedno się mówi drugie się myśli a trzecie się robi, doprowadził do sytuacji, w której elity uwierzyły w własne posłannictwo. Bycie członkiem establishmentu, możliwość manifestacji poprzez media własnej osobowości doprowadziła do sytuacji, w której pojęcia społeczeństwo, naród, kraj stały się nie tyle truizmami, co raczej synonimem czegoś prostackiego i brudnego. W ten właśnie sposób elity wyalienowały. Zasadą jest, więc iż wszystko jest możliwe, ale tylko w własnym środowisku, reszta jest traktowana pogardliwym określeniem, wyborcy, odbiorcy, słuchacze – synonimami określeń petent, klient. W środowiskach tych kursują żarty będące elementem strategii psychologicznej, dzielenia się na nas i na nich. I może to być zaskoczeniem dla badaczy, ale rzeczywistym twórcą podziału społecznego na: my i oni są właśnie elity. Karą za złamanie zasad, jest oczywiście wykluczenie, dowcip polega jednak na tym, iż karana jest nie moralność, lecz głupota, albowiem oczywistym jest, iż zasady łamią wszyscy, natomiast chodzi o to, aby nie dać się na tym złapać.
Przestrzeń społeczna dla tych, którzy „mają” w stosunku do tych, którzy „nie mają” jest coraz węższa, środowisko to coraz bardziej się petryfikuje i coraz mniej w nim siły na jakikolwiek ruch. Tu już nie chodzi nawet o jakikolwiek potencjał, to kwestia przetrwania. Elity nie mają żadnych witalnych ani intelektualnych sił na jakąkolwiek inicjatywę, tak naprawdę nie są nawet w stanie przetrawić tego, co spływa do nich z Unii Europejskiej. Żadna ze stron wewnętrznego pata elit nie jest w stanie wykrzesać nawet sił na to, aby stworzyć jakąkolwiek wizję państwa, nie chodzi o jakąś strategiczną koncepcję, ale dokładnie „jakąkolwiek”, zamiast patriotyzmu mamy martyrologię i kibiców, zamiast ekonomii – szarą strefę, zamiast polityki – karczemne awantury, zamiast strategii społecznej – kabaret afer.
W swej bezsilności, elity jednak mogą stać się niebezpieczne, ponieważ ich strach może być silniejszy niż wola życia. A w sytuacji, kiedy nie mają nic do zaoferowania, każde nawet ekstremalne rozwiązania mogą stać się atrakcyjne.
Leonard Jaszczuk
20 MARCA 2015
Prasa w zdumieniu skonstatowała, iż zaledwie 1/3 polaków chciałaby bronić swojej ojczyzny. Politycy oddali się natychmiast energicznej propagandzie naszych narodowych wartości, a media unurzały się w rozpaczy nad upadkiem, naszego tradycyjnego, przecież patriotyzmu.
Tymczasem nie ma się, czemu aż tak dziwić. Zdarzenie, jakiego jesteśmy świadkami jest przecież wypadkową całego szeregu poczynań i ciężkiej pracy, jaką włożono w to, aby uzyskać taki efekt. Brały w niej udział te same siły, które teraz z takim zaskoczeniem przyglądają się wynikom własnego wysiłku. Świadczy to nie tylko o ich głupocie, ale przede wszystkim o kompletnej samo wystarczającej i niereformowalnej pysze. Wynik, w którym dwie trzecie społeczeństwa okazuje niezainteresowanie własnym krajem, jest pochodną ślepoty elit oraz ich zadufania w sobie. Politycy, urzędnicy, media a nawet ludzie kultury i sztuki stworzyli coś w rodzaj świata „wsobnego”.
Świat wsobny, jest formą istnienia, w której petryfikują się schematy i system zależności, kosztem otoczenia. Świat ten nie mógłby istnieć samodzielnie i zawsze ma charakter pasożytniczy. Jest jedną z najuciążliwszych form wynaturzenia społecznego, prowadzącą do degeneracji społeczeństwa jego sił witalnych oraz dynamiki gospodarczej.
Każda z wymienionych grup jest utrzymywana przez społeczeństwo i każda manifestuje bardzo głośno swoją społeczną misję, aby uzasadnić swoje dochody. Dochody te zresztą znacznie odbiegają od średniej krajowej, ponieważ w rozumieniu tej grupy są potwierdzeniem jej niezbywalnego prawa do reprezentatywnej roli w społeczeństwie.
W normalnie działających społeczeństwach, przebieg relacji społecznych zapewnia przemieszczanie się najbardziej zaangażowanych członków społeczeństwa do grup o wyższym statusie społecznym. Awans ten zapewnia wzrost potencjału elit, oraz przewietrzenie skostniałych struktur. Daje również możliwość dalszego rozwoju społecznego grupom, które walczą o swoje nowe przestrzenie społeczne, socjalne i gospodarcze. W ramach takiej struktury, istnieje zakładana równowaga pomiędzy bogatą i biedną częścią społeczeństwa a droga do awansu jest uzależniona głównie od osobowości, wytrwałości i zaangażowania. Przy stałym, przewidywalnym, czyli niezmniejszającym się wskaźniku urodzeń, grupa ludzi dążących do zmiany statusu, jest siłą napędową społeczeństwa i daje mu energetyczny zapas sił do utrzymywania poziomu średniej dobrobytu społecznego.
W innej sytuacji dochodzi do kompresji potrzeb i następują konieczne zmiany. Zmiany te zachodzą w oparciu o, dwie jakości: jedną są demokratyczne wybory, lub jeśli to niemożliwe, rewolucja. Jeśli system jest drożny zmiany zachodzą w sposób naturalny, na zasadzie wymiany pokoleń, jeśli nie jest drożny, konieczne są rozwiązania z zakresu drastycznych. Zmiany można zatrzymać stosują kilka znanych chwytów. Z najbardziej popularnych, to terror ideowy w tym religijny i ekonomiczny, wywołanie wojny, oraz emigracja. W Polsce skorzystano z tego ostatniego rozwiązania, powstrzymując presję społeczną. Rozwiązanie to pozwoliło się wykrystalizować naszej swoistej oligarchii i nie dopuścić do rozwoju społeczeństwa w pełni obywatelskiego, nie powstrzymało natomiast degeneracji społeczeństwa, jako takiego.
Wciąż obniżający się wskaźnik urodzeń, wzrastająca emigracja oraz zapaść w strefach żywotnie decydujących o stabilności społeczeństwa dziedzinach jak sądownictwo, lecznictwo, ubezpieczenia czy edukacja są oczywistymi dowodami na bezradność elit a także braku ich zaangażowania w losy kraju. Elementy te szczególnie mocno kontrastują w sytuacji poczucia zagrożenia tworzącego się tuż u granic naszego państwa i jestem głęboko przekonany, iż nasi potencjalni przeciwnicy mają ich pełną świadomość.
Upadek koncepcji państwa obywatelskiego na przykładzie Polski
Dlaczego państwo obywatelskie poniosło klęskę w naszym kraju?
Z kilku powodów, a pierwszym z nich jest brak jakichkolwiek doświadczeń w tym względzie, tak społecznych jak i w zakresie zarządzania państwem. Państwo stało się elementem przetargu wewnętrznie niespójnych koncepcji kilku grup dążących do podniesienia ciężaru władzy. Postulatywny charakter niektórych wystąpień, w ramach, których zapowiadano powstanie takiego państwa, w ostatecznym rozrachunku okazał się tylko działaniem reklamowym, sprowadzającym się do kojarzenia postawy obywatelskiej, jako aktywności w ramach honorowego dawstwa krwi, obrony różnorodnych mniejszości lub też nie deptania trawników. Nie ma to nic wspólnego z naturalnymi tendencjami, jakie miały miejsce tuż po przewrocie solidarnościowym, zostały one stłumione lub też zastąpione fasadowymi działaniami typu – rzecznik praw obywatelskich i tym podobne.
Państwo stało się areną rozgrywki pomiędzy kilkoma środowiskami, których skład został ostatecznie ustalony w trakcie negocjacji po przewrocie solidarnościowym i nie podlega to zmianie. Jest to konglomerat interesów i interesików grup wpływów wywodzących się z Polski post sowieckiej oraz nuworyszów dążących do ustabilizowania swojej pozycji ekonomicznej i spełnienia egoistycznych ambicji dołączenia do establishmentu w imię pochodzenia, wykształcenia lub bardziej czy mniej przypisywanych sobie zasług. Ambicje tychże środowisk mają wymiar jednakże niełączący się ze wskaźnikiem dochodu narodowego, lecz z wyobrażonym poziomem życia elit Europejskich, co tłumaczy ich zachłanność i bezpruderyjny stosunek do takich wartości jak kłamstwo, kradzież, oszustwo czy też egoizm. Co więcej, permanentnie stosowany chwyt podwójnej moralności, w której jedno się mówi drugie się myśli a trzecie się robi, doprowadził do sytuacji, w której elity uwierzyły w własne posłannictwo. Bycie członkiem establishmentu, możliwość manifestacji poprzez media własnej osobowości doprowadziła do sytuacji, w której pojęcia społeczeństwo, naród, kraj stały się nie tyle truizmami, co raczej synonimem czegoś prostackiego i brudnego. W ten właśnie sposób elity wyalienowały. Zasadą jest, więc iż wszystko jest możliwe, ale tylko w własnym środowisku, reszta jest traktowana pogardliwym określeniem, wyborcy, odbiorcy, słuchacze – synonimami określeń petent, klient. W środowiskach tych kursują żarty będące elementem strategii psychologicznej, dzielenia się na nas i na nich. I może to być zaskoczeniem dla badaczy, ale rzeczywistym twórcą podziału społecznego na: my i oni są właśnie elity. Karą za złamanie zasad, jest oczywiście wykluczenie, dowcip polega jednak na tym, iż karana jest nie moralność, lecz głupota, albowiem oczywistym jest, iż zasady łamią wszyscy, natomiast chodzi o to, aby nie dać się na tym złapać.
Przestrzeń społeczna dla tych, którzy „mają” w stosunku do tych, którzy „nie mają” jest coraz węższa, środowisko to coraz bardziej się petryfikuje i coraz mniej w nim siły na jakikolwiek ruch. Tu już nie chodzi nawet o jakikolwiek potencjał, to kwestia przetrwania. Elity nie mają żadnych witalnych ani intelektualnych sił na jakąkolwiek inicjatywę, tak naprawdę nie są nawet w stanie przetrawić tego, co spływa do nich z Unii Europejskiej. Żadna ze stron wewnętrznego pata elit nie jest w stanie wykrzesać nawet sił na to, aby stworzyć jakąkolwiek wizję państwa, nie chodzi o jakąś strategiczną koncepcję, ale dokładnie „jakąkolwiek”, zamiast patriotyzmu mamy martyrologię i kibiców, zamiast ekonomii – szarą strefę, zamiast polityki – karczemne awantury, zamiast strategii społecznej – kabaret afer.
W swej bezsilności, elity jednak mogą stać się niebezpieczne, ponieważ ich strach może być silniejszy niż wola życia. A w sytuacji, kiedy nie mają nic do zaoferowania, każde nawet ekstremalne rozwiązania mogą stać się atrakcyjne.
Leonard Jaszczuk