Szczepan pisze:Panie "Bolku" ....... ale kiedy Pan pisze o Osobie, która powinna być chlubą naszego miasta, a którą - nie chwaląc się, ja przywróciłem lokalnej pamięci (a więc błędne jest twierdzenie o wierszu na zamówienie. Skąd ma Pan takie wiadomości?!) i zmienia Jej Pan nazwisko, to sam Pan o sobie świadczy. Po prostu wstyd.
Panie Szczepanie, jak może się Pan domyślić (a jednak nie chce) błąd w nazwisku to zwykła literówka, czego absolutnie się nie wstydzę.
Szczepan pisze:Myślę, ze kiedy Ona walczyła za Ojczyznę, to Pan... Proponuję więcej pokory, bo wypisywanie swoich mądrości z pozycji cienkiego Bolka, żadną sztuką nie jest, zapewniam.
No znowu prezentuje Pan swój styl, do którego już przywykłem czytając Pana teksty.
Z pewnością chlubą naszego miasta jest nie tyle postać Ireny Dybek, ale to, że posiadamy jedyny na świecie jej pomnik (obelisk).
Jest to wydarzenie na skalę światową - pierwszy i jedyny.
Kilka faktów:
1. Natrafił Pan na informacje o Pani Dybek całkiem przypadkiem i to całkiem niedawno.
2. Wcześniej Pani Irena Dybek społeczeństwu Czerniejewa znana nie była (Panu także). Co więcej, nawet wówczas, gdy odsłaniano jej miejsce pamięci padały pytania mieszkańców:" Kto to taki jest ?"
3. Pierwszy w świecie obelisk Pani Ireny był pomysłem dwóch osób : Pana i byłej Pani Burmistrz, czego nigdy nie ukrywano, stąd też twierdzenie, iż to społeczność lokalna uhonorowała pamięć Pani Dybek jest nieco przesadzona (chyba, że społeczność to nie ogół mieszkańców , lecz dwie jednostki)
4. Faktem jest, że koszty miejsca pamięci pokryło całe lokalne społeczeństwo decyzją ówczesnej Pani Burmistrz z budżetu gminnego. Może trudniejsza byłaby zbiórka społeczna środków bezpośrednio od mieszkańców.
5. Uroczystość odsłonięcia obelisku zgromadziła garstkę osób, z których większość stanowili zaproszeni goście i pracownicy gminy.
6. Z niewiadomych powodów fotorelację z uroczystości odsłonięcia jedynego obelisku usunięto z gminnej strony internetowej.
Kilka faktów dotyczących samej postaci:
1. Pani Irena była sanitariuszką, chłopcem pokładowym - zatrudnioną przez Polską Marynarkę Handlową (jedna z 40 kobiet).
2. Wyszła za mąż za kapitana żeglugi Tadeusza Dybka, którego wcześniej wydalono z Marynarki Wojennej za lekceważenie obowiązujących regulaminów.
3. Jako żona kapitana floty handlowej uzyskała za jego pośrednictwem specjalną zgodę na uczestniczenie w rejsach z mężem.
4. Cieszyła się popularnością wśród załogi (przypuszczalnie była jedyną kobieta na statku). Jeden z historyków podkreślił, że załoga za nią przepadała.
5. Po wojnie Pani Irena, niekwestionowana patriotka, zamieszkała z mężem w Stanach Zjednoczonych (nie w Polsce).
6. Rozwiodła się z mężem Tadeuszem Dybkiem, wyszła za mąż ponownie, a po śmierci drugiego męża powróciła (będąc rozwódką i wdową) w roku 1976 w wieku 64 lat do Poznania, gdzie mieszkała 19 lat do śmierci w roku 1995, zmarła mając 83 lata.
W życiorysie Pani Ireny nie ma mowy o jej potomstwie, zatem stwierdzić można, że Państwo Dybkowie dzieci nie mieli.
Pani Dybek, przeciwnie do innych kobiet, nie przeżywała rozłąki z mężem w czasach wojny (była przy nim), nie martwiła się jak inne kobiety o to co dzieje się z mężem walczącym na froncie, nie przeżywała braku wieści od najbliżej osoby, nie wątpiła jak inne kobiety w to czy mąż jeszcze żyje.
Nie "walczyła" o przetrwanie rodziny, jak inne kobiety, które mając pod opieką gromadkę dzieci, brak środków do życia, męża na froncie musiały żyć na terenach okupowanych, na których agresor był bezwzględny.
Ocena faktów jest indywidualnym prawem każdego z osobna. Jednak brak znajomości faktów uniemożliwia dokonanie własnej oceny.
Zastanawiająca i niepokojąca jest niewielka frekwencja lokalnej społeczności na uroczystości odsłonięcia obelisku Pani Ireny Dybek (ok 50 osób łącznie z pracownikami gminy i zaproszonymi gośćmi).
Niewielu mieszkańców, brak kompletu Radnych, nieobecność Księdza naszej parafii, który uczestniczył niegdyś w otwarciu boiska, odsłonięciu obelisku upamiętniającego kościół ewangelicki, nawet w "uroczystym otwarciu Strefy Aktywizacji Gospodarczej" - daje wiele do myślenia.
Być może nieobecni, już wcześniej przeanalizowali zasługi i fakty z życiorysu "Perły Oceanu" dokonując własnej ich oceny.
Szczepan pisze:Cieszę się, że Pan mnie regularnie czytał na IL.pl, widocznie było warto. Może tam jeszcze powrócę, jeżeli zechcę, kiedyś pisałem też w innym gnieźnieńskim portalu, oraz w jednym ogólnopolskim. Z żadnego mnie nie wywalono. Wierzy Pan?
Pokój między chrześcijany! Ja też Pana pozdrawiam. Sz. Kropaczewski
Czytałem Pana w miarę regularnie i potwierdzam, że było warto. Nigdzie indziej nie udało mi się znaleźć "lepszych" bzdur (w zakresie lokalnych tematów), które doprowadzają do śmiechu już po przeczytaniu początkowych wersów.
Byłoby jednak nieuczciwe traktować wszystkie Pana teksty jako bełkot (zapożyczając Pańskie słownictwo).
Wśród wieloletnich Pana tekstów znalazło się kilka, przy których było mi warto zatrzymać się kilka chwil, lecz znaczna większość dorównywała "humorowi z zeszytów" - oczywiście szkolnych.
Mimo tego jeśli Pan powróci tam skąd "Pana nie wywalili", to nadal będę Pana czytał tak jak dotąd - dla rozrywki.
Pozdrawiam
[quote="Szczepan"]Panie "Bolku" ....... ale kiedy Pan pisze o Osobie, która powinna być chlubą naszego miasta, a którą - nie chwaląc się, ja przywróciłem lokalnej pamięci (a więc błędne jest twierdzenie o wierszu na zamówienie. Skąd ma Pan takie wiadomości?!) i zmienia Jej Pan nazwisko, to sam Pan o sobie świadczy. Po prostu wstyd.[/quote]
Panie Szczepanie, jak może się Pan domyślić (a jednak nie chce) błąd w nazwisku to zwykła literówka, czego absolutnie się nie wstydzę.
[quote="Szczepan"]Myślę, ze kiedy Ona walczyła za Ojczyznę, to Pan... Proponuję więcej pokory, bo wypisywanie swoich mądrości z pozycji cienkiego Bolka, żadną sztuką nie jest, zapewniam. [/quote]
No znowu prezentuje Pan swój styl, do którego już przywykłem czytając Pana teksty.
Z pewnością chlubą naszego miasta jest nie tyle postać Ireny Dybek, ale to, że posiadamy jedyny na świecie jej pomnik (obelisk).
Jest to wydarzenie na skalę światową - pierwszy i jedyny.
[u]Kilka faktów:[/u]
1. Natrafił Pan na informacje o Pani Dybek całkiem przypadkiem i to całkiem niedawno.
2. Wcześniej Pani Irena Dybek społeczeństwu Czerniejewa znana nie była (Panu także). Co więcej, nawet wówczas, gdy odsłaniano jej miejsce pamięci padały pytania mieszkańców:" Kto to taki jest ?"
3. Pierwszy w świecie obelisk Pani Ireny był pomysłem dwóch osób : Pana i byłej Pani Burmistrz, czego nigdy nie ukrywano, stąd też twierdzenie, iż to społeczność lokalna uhonorowała pamięć Pani Dybek jest nieco przesadzona (chyba, że społeczność to nie ogół mieszkańców , lecz dwie jednostki)
4. Faktem jest, że koszty miejsca pamięci pokryło całe lokalne społeczeństwo decyzją ówczesnej Pani Burmistrz z budżetu gminnego. Może trudniejsza byłaby zbiórka społeczna środków bezpośrednio od mieszkańców.
5. Uroczystość odsłonięcia obelisku zgromadziła garstkę osób, z których większość stanowili zaproszeni goście i pracownicy gminy.
6. Z niewiadomych powodów fotorelację z uroczystości odsłonięcia jedynego obelisku usunięto z gminnej strony internetowej.
[u]Kilka faktów dotyczących samej postaci:[/u]
1. Pani Irena była sanitariuszką, chłopcem pokładowym - zatrudnioną przez Polską Marynarkę Handlową (jedna z 40 kobiet).
2. Wyszła za mąż za kapitana żeglugi Tadeusza Dybka, którego wcześniej wydalono z Marynarki Wojennej za lekceważenie obowiązujących regulaminów.
3. Jako żona kapitana floty handlowej uzyskała za jego pośrednictwem specjalną zgodę na uczestniczenie w rejsach z mężem.
4. Cieszyła się popularnością wśród załogi (przypuszczalnie była jedyną kobieta na statku). Jeden z historyków podkreślił, że załoga za nią przepadała.
5. Po wojnie Pani Irena, niekwestionowana patriotka, zamieszkała z mężem w Stanach Zjednoczonych (nie w Polsce).
6. Rozwiodła się z mężem Tadeuszem Dybkiem, wyszła za mąż ponownie, a po śmierci drugiego męża powróciła (będąc rozwódką i wdową) w roku 1976 w wieku 64 lat do Poznania, gdzie mieszkała 19 lat do śmierci w roku 1995, zmarła mając 83 lata.
W życiorysie Pani Ireny nie ma mowy o jej potomstwie, zatem stwierdzić można, że Państwo Dybkowie dzieci nie mieli.
Pani Dybek, przeciwnie do innych kobiet, nie przeżywała rozłąki z mężem w czasach wojny (była przy nim), nie martwiła się jak inne kobiety o to co dzieje się z mężem walczącym na froncie, nie przeżywała braku wieści od najbliżej osoby, nie wątpiła jak inne kobiety w to czy mąż jeszcze żyje.
Nie "walczyła" o przetrwanie rodziny, jak inne kobiety, które mając pod opieką gromadkę dzieci, brak środków do życia, męża na froncie musiały żyć na terenach okupowanych, na których agresor był bezwzględny.
Ocena faktów jest indywidualnym prawem każdego z osobna. Jednak brak znajomości faktów uniemożliwia dokonanie własnej oceny.
Zastanawiająca i niepokojąca jest niewielka frekwencja lokalnej społeczności na uroczystości odsłonięcia obelisku Pani Ireny Dybek (ok 50 osób łącznie z pracownikami gminy i zaproszonymi gośćmi).
Niewielu mieszkańców, brak kompletu Radnych, nieobecność Księdza naszej parafii, który uczestniczył niegdyś w otwarciu boiska, odsłonięciu obelisku upamiętniającego kościół ewangelicki, nawet w "uroczystym otwarciu Strefy Aktywizacji Gospodarczej" - daje wiele do myślenia.
Być może nieobecni, już wcześniej przeanalizowali zasługi i fakty z życiorysu "Perły Oceanu" dokonując własnej ich oceny.
[quote="Szczepan"]Cieszę się, że Pan mnie regularnie czytał na IL.pl, widocznie było warto. Może tam jeszcze powrócę, jeżeli zechcę, kiedyś pisałem też w innym gnieźnieńskim portalu, oraz w jednym ogólnopolskim. Z żadnego mnie nie wywalono. Wierzy Pan?
Pokój między chrześcijany! Ja też Pana pozdrawiam. Sz. Kropaczewski[/quote]
Czytałem Pana w miarę regularnie i potwierdzam, że było warto. Nigdzie indziej nie udało mi się znaleźć "lepszych" bzdur (w zakresie lokalnych tematów), które doprowadzają do śmiechu już po przeczytaniu początkowych wersów.
Byłoby jednak nieuczciwe traktować wszystkie Pana teksty jako bełkot (zapożyczając Pańskie słownictwo).
Wśród wieloletnich Pana tekstów znalazło się kilka, przy których było mi warto zatrzymać się kilka chwil, lecz znaczna większość dorównywała "humorowi z zeszytów" - oczywiście szkolnych.
Mimo tego jeśli Pan powróci tam skąd "Pana nie wywalili", to nadal będę Pana czytał tak jak dotąd - dla rozrywki.
Pozdrawiam